Msza św. za wstawiennictwem św. Jana Pawła II
„Brońmy się przed pozorami miłości,
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą".
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą".
Kolejny 22. dzień lutego był dniem modlitw za wstawiennictwem św. Jana Pawła II. Podczas Mszy św. o godz. 18.00 ks. Proboszcz Wojciech Pastwa polecał całą naszą wspólnotę opiece świętego, który wiedział, że cierpienie dotyka każdego człowieka. Sam doświadczał bólu i umiał w najtrudniejszych chwilach swojego życia pokazać prawdziwą miłość bliźniego – wybaczył człowiekowi, który pragnął odebrać mu życie.
"Człowieka (...) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie".
"Krzyż znaczy: miłość nie zna granic - rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej".
"Człowieka (...) nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie".
"Krzyż znaczy: miłość nie zna granic - rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej".
Miłość mi wszystko wyjaśniła...
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.
Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.
Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.